Myślę, że każdy z nas wie najlepiej czego mu życzyć w dzisiejszą przełomową noc. Choć jest kilka takich życzeń, które zawsze i każdemu trafiają do serca: zdrowia, miłości, szczęścia, życzliwości, pieniędzy. Bo nawet, jeśli to już mamy, chcemy mieć więcej. Więc Wam tego życzę. Dużo, dużo, dużo i jeszcze więcej.

Świąteczny kurz bitewny opadł, jedzenie wyjedzone z lodówki, prezenty rozpakowane, choinka zaczyna się sypać, czas na refleksje. Jak obchodzimy święta? Najpierw biegamy po sklepach, potem biegamy po kuchni piekąc, smażąc, dotując. Jeździmy na szmacie nerwowo wycierając kurze.

Wiecie, który dzień tygodnia lubię najbardziej? Chyba nie jestem szczególnie oryginalna: lubię piątek wieczór. Cały tydzień pracy za mną, przede mną dwa dni względnego spokoju, a przynajmniej odpoczynku od monotonii codzienności. Kolacja, kieliszek wina i … może obejrzymy jakiś film.

Dzisiaj propozycja dla wszystkich tych, którzy po świętach mają dosyć mięsa. Przepis na przepyszny i bardzo prosty pasztet selerowy przyniósł Mój Mąż od znajomego z jednej maty. Podeszłam do niego dość sceptycznie, bo przyznam, że seler nie jest moim ulubionym warzywem. Byłam bardzo mile zaskoczona smakowitym zapachem i fantastycznym smakiem.

„Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy;
dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich,
dzień, który już każdy z nas zna od kołyski. (…)”