O tym, że żadne dziecko nie powinno chorować chyba nikt nie ma wątpliwości. Niestety choroby nie wybierają i dotykają nawet tych najbardziej niewinnych. Obecne nowe szpitale dziecięce w większości wyglądają tak, żeby małym pacjentom ułatwić pobyt w miejscu, które kojarzy się z bólem i chorobami. Pluszaki, obrazki na ścianach, naklejki na oknach, świetlice z zabawkami, wszystko, żeby odwrócić uwagę od przyczyny pobytu. Od wielu lat razem z dziećmi w szpitalach mogą przebywać z nimi ich rodzice. Przyznam, że przechodzą mnie ciarki, kiedy przypomnę sobie, jak wyglądały szpitale jeszcze kilka lat temu. Pobyt w takich placówkach powodował traumę nie tylko związaną z samą chorobą, ale także z rozłąką z rodzicami i samym nieprzyjaznym miejscem.
Tego problemu dotyka z właściwą sobie błyskotliwością Dawid Walliams w książce „Gang Godziny Duchów". Główny bohater dwunastolatek Tom trafia do szpitala, który wygląda jak z największego horroru. Ogromny budynek, skrzypiąca winda, przerażająca obsługa i pielęgniarka, która za wszelką cenę stara się jak najokrutniej dokuczyć chorym dzieciom. Pozornie w tym okropnym szpitalu nie ma nic, co mogłoby uprzyjemnić pobyt i odwrócić uwagę od chorowania. Na szczęście Tom szybko przekonuje się, że towarzysze niedoli mają fascynujący sekret. Spisek, w którym uczestniczą, tytułowy Gang Godziny Duchów, stawia na marzenia. Dzieci wszystkimi dostępnymi środkami, często najbardziej nieprawdopodobnymi, starają się spełnić swoje najskrytsze marzenia. Okazuje się, że marzenia, dobre chęci i wyobraźnia sprawiają, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Gang Godziny Duchów to także książka poruszająca trudny temat tęsknoty i wykluczenia w charakterystyczny dla autora lekki i dowcipny sposób. Dzieci tęsknią za rodzicami, miłością, przyjaźnią i zainteresowaniem, za wolnością zdrowiem, marzą o zdrowiu i przyszłym normalnym, zwykłym życiu bez kroplówek, igieł i szpitalnej rzeczywistości. Tak jak w każdej książce Williamsa i tu spotkamy barwnych niezwykłych bohaterów. Okaże się, że pozory mylą i nie warto ludzi oceniać po pozorach. Powierzchowność bywa myląca. Odrzucający wygląd może skrywać złote serce a zadbany okrucieństwo i złośliwość.