„Złodziejka książek”
Każdy z nas kiedyś, choćby przed maturą, zetknął się z którąś z pozycji literatury wojennej i obozowej. Nie były to łatwe lektury. Nie znam też nikogo, kto przeczytałby je bez emocji, zdziwienia graniczącego z przerażeniem, że człowiek może coś tak przerażającego zrobić drugiemu człowiekowi.
Lektury traktujące o wojnie bywają różne. Jedne silnie zakorzenione w strasznej historii, niemal naturalistycznie ją przedstawiają. Inne traktują rzeczywistość jako tło wydarzeń fikcyjnych. Gdzieś pomiędzy umieściłabym „Złodziejkę książek" Markusa Zusaka. Książka traktuje o zagładzie Żydów, ale opowiada o tych tragicznych czasach w sposób niezwykły. Autor powierzył bowiem narrację ... Śmierci.
Książka zaczyna się w roku 1938, kiedy główna bohaterka Liesel jedzie pociągiem do Molching koło Monachium, gdzie zamieszka u rodziny zastępczej. Podróż ta położy się cieniem na delikatnej psychice dziecka. Dziewczynka żyje w niebezpiecznych czasach naznaczonych bólem, rozstaniami i stratą i tylko książki oraz życzliwi ludzie sprawiają, że stają się one odrobinę bardziej kolorowe. Życie Liesel zmieniają nie tylko książki, które kradnie niemal nałogowo i perfekcyjnie. Zmienia go także pewien młody Żyd Maks, dzięki któremu przekonuje się, że ma dar ubierania myśli i marzeń w niezwykłe słowa.