Są takie miejsca w Polsce i na świecie, które człowiek powinien choć raz w życiu obejrzeć. Część z nich, nad czym ubolewamy, ze względów bezpieczeństwa, jest w obecnej sytuacji raczej niedostępna. Na szczęście przynajmniej niektóre możemy dzieciom pokazać. Jednym z takich miejsc w Polsce jest Zamek w Malborku.
Ten największy na świecie pod względem powierzchni zamek położony na brzegu rzeki Nogat robi imponujące wrażenie. Wznoszony etapami od 1280 roku przechodził z rąk niemieckich w polskie kilka razy. Ostatecznie po zniszczeniach dokonanych w 1945 roku przez Armię Czerwoną został zrekonstruowany, uznany za pomnik historii i w 1997 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Ogromna, ale interesująca różnorodnością form architektonicznych, ceglana budowla intryguje i zachęca do zwiedzania. Zespół zamkowy obejmuje: przedzamcze, czyli Zamek Niski z Karwanem, w którym przechowywano sprzęt taborowy, działa i amunicję, Kaplicą Świętego Wawrzyńca i zabudowaniami gospodarczymi, reprezentacyjny Zamek Średni pełniący rolę politycznego centrum władzy, w którym znajdują się między innymi z Kaplica Św. Bartłomieja, Wielki Refektarz, Pałac Wielkich Mistrzów, oraz klasztor rycerzy zakonnych zwany Zamkiem Wysokim.
Zwiedzanie zamku trwa 3,5 godziny i odbywa się pod opieką doświadczonego przewodnika lub za dodatkową opłatą z audioprzewodnikiem. Przyznam, że nie znam żadnego dziecka, nawet najbardziej zainteresowanego zwiedzaniem średniowiecznych zamków, które cierpliwie dreptałoby z rodzicami i przewodnikiem słuchając o szczegółach historycznych i architektonicznych tej wspaniałej budowli.
Na szczęście w okresie wakacyjnym Muzeum Zamkowe wprowadziło duże udogodnienie dla rodzin z dziećmi. Można wziąć bowiem udział w zwiedzaniu trasą rodzinną. Wizyta na zamku trwa wtedy około półtorej godziny (plus pół godziny dodatkowych atrakcji). Pod opieką przewodnika dzieci wraz z rodzicami zwiedzają średniowieczny zamek trasą skróconą okraszoną znacznie mniejszą ilością szczegółów, a treść przekazywanych informacji jest dostosowana do wieku zwiedzającej grupy. Dla nas było to najlepsze rozwiązanie. Pani przewodnik opowiadała tak ciekawie, że wszyscy mali turyści z przyjemnością jej słuchali. Dzieci ubrane w rycerskie kaptury tworzyli drużynę, która miała za zadanie odgadnąć największą tajemnicę zamku. Słuchali, śpiewali, odpowiadali na pytania, rozwiązywali zagadki, otrzymywali nagrody by na zakończenie odczytać tajemnicze zamkowe hasło z woskowej tabliczki prowadzące do krzyżackiego skarbca.
Na trasie pani przewodnik podawała informacje, które w szczególny sposób mogą zainteresować właśnie dzieci. Dowiedziały się na przykład, że zamek zbudowano z 30 milionów cegieł, że aby wejść przez drewniany most, do świata zakonników do Zamku Wysokiego, trzeba było znać tajemne hasło, co i czym jedli mieszkańcy zamku, gdzie i na czym spali, gdzie chodzili do toalety i co służyło im za papier toaletowy.
W nagrodę na zakończenie stanęli naprzeciw wielkiego mistrza krzyżackiego, zostali pasowani na Odkrywców Zamkowych Tajemnic, wzięli udział w sprawdzianie rycerskich umiejętności i otrzymali certyfikat. Pod okiem komtura sprawdzili się podczas warsztatów pisania gęsim piórem.
Oczywiście zwiedzanie trasą rodziną dla dorosłej osoby, która nigdy w Zamku nie była, to jedynie liźnięcie jego tajemnic. Na szczęście dorośli, którzy po tej trasie czują niedosyt, mogą w ramach tej samej opłaty dołączyć do dowolnej grupy zwiedzającej tradycyjną trasą historyczną. Przez przypadek zwiedzaliśmy Zamek podczas corocznych dni Malborka. Wzięliśmy więc dodatkowo udział w festynie na podzamczu, podczas którego obejrzeliśmy pokaz średniowiecznej broni i strzelania z armat. Ku uciesze moich dzieci kulami w maszynach oblężniczych były główki kapusty. Przyglądaliśmy się pokazom ptaków drapieżnych, a także występom teatrzyku, jakby żywcem przeniesionego ze średniowiecznego miejskiego rynku. Kolorytu zwiedzaniu nadawali rycerze i damy w średniowiecznych strojach, którzy spacerowali po zamku przygotowując się do wieczornej imprezy plenerowej pt.: Oblężenie Malborka.
Moje dzieci wyszły z zamku szczęśliwe z rękami usmarowanymi atramentem, dzierżąc certyfikaty, rycerskie kaptury i drobiazgi kupione na kiermaszu. Zmęczeni usnęli w samochodzie zanim wyjechaliśmy z miasta.
Polecam!
Przeczytaj także:
Park Wieloryba w Rewalu
Gdańsk także dla dzieci – wystawa Ludzie-Statki-Porty
Wehikuł czasu