Od najmłodszych lat ciągle czegoś się uczymy chodzenia, literek, prowadzenia samochodu... Wszędzie zasypują nas instrukcjami według których mamy postępować. Nigdzie jednak nie ma instrukcji do najważniejszej sprawy. Jak wychować swojej dziecko na mądrego i dobrego człowieka nie niszcząc jego osobowości, nie działając wbrew naturze.
Nie wiem jak jest u Was, ale dla moich dzieci czas nie istnieje. Jest tak jakby w odpowiednim dla siebie momencie mogli go dowolnie wydłużać. Ciągle słyszę „jeszcze pięć minut", „no przecież już idę" zwykłe teksty, które nie posuwają procesu do przodu. Wyjątkowo trudnym momentem są posiłki. Dobrze jeśli weekendowe, bo jest mniej nerwowo. Rano odpowiedzi „no przecież jem" lub „mam pełną buzię" doprowadzają mnie do rozpaczy. Bo rzeczywiście jedzą tylko mało energicznie. I nie ma znaczenia czy w planach jest wyjście do szkoły, przedszkola, czy też do kina.
Moje dzieci są pod tym względem zupełnie inna niż ja. To jest niestety ciągłym źródłem naszych konfliktów. Niedawno wpadła mi w ręce książka „Temperament twojego dziecka. Wychowywanie zgodne z naturą" Paula D. Tiegera i Barbary Barron-Tieger. Autorzy książki skłaniają do spojrzenia na swoje dziecko z trochę innej strony. Nie są one przecież naszymi idealnymi kopiami. Czują i rozumują po swojemu.
Możemy próbować wpajać im swoje zasady, ale to jak dalece będziemy skuteczni zależy od tego jak bardzo dziecko różni się od nas samych. Jeśli trafimy na egzemplarz zbliżony do nas temperamentem praca będzie łatwiejsza. Inaczej czeka nas przysłowiowa „orka na ugorze". Autorzy dzielą ludzi na ekstrawertyków i introwertyków, realistów i marzycieli, myślicieli i uczuciowców, oraz oceniających i obserwatorów. Każdy z nas jest kombinacją cech należących do czterech z wymienionych grup.
Najbardziej zainteresował mnie ten ostatni podział. Jedną z różnic między ludźmi oceniającymi a obserwatorami jest podejście do upływającego czasu. Oceniające dzieci postrzegają czas jako cos trwałego, mało elastycznego. Nie lubią marnować czasu, są punktualne, chcą aby inni też tacy byli. Dzieci obserwujące żyją chwilą, a czas traktują jako coś elastycznego i odnawialnego. Wydaje się również, że pośpiech ludzi w ich otoczeniu nie wywiera na nie wpływu. Przecież konflikt nie zawsze wynika z tego ,co się dzieje ale jak przebiega.
Widzicie tę sytuację u siebie w domu? Ja niestety zmagam się z tym na co dzień. Bardzo staram się pamiętać, że moje dzieci inaczej postrzegają czas. Jeśli pamięta się o tym, że sposób działania nie wynika z niechęci i złej woli a z natury sytuacja staje się łatwiejsza do zaakceptowania choć wcale nie łatwiejsza. Polecam książkę choć niestety poza ciekawymi wskazówkami pozwalającymi spojrzeć na młodego człowieka trochę z innej strony recepty na wychowanie nie znalazłam.