Książka „Tylko martwi nie kłamią" Katarzyny Bondy trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem. Nie wiedziałam, że jest to część trylogii, nie czytałam recenzji na temat autorki i jej twórczości. Moje pierwsze spotkanie z jej kryminałami nie było więc obarczone ani pozytywnymi ani negatywnymi opiniami z zewnątrz. I dobrze się stało, bo niezależnie od tego jak bardzo staram się być obiektywna i nie brać pod uwagę zdania innych to nastawienie zawsze pozostaje. Tym razem z czystym sumieniem mogłam powiedzieć, że wyrobiłam sobie własną opinię.
„Tylko martwi nie kłamią" to drugi tom serii o Hubercie Meyerze profilerze-psychologu policyjnym, który prowadząc wraz z policją dochodzenie, tworzy portret psychologiczny mordercy. Jest on jednym z głównych bohaterów powieści. Meyera oraz panią prokurator Weronikę Rudą i policjanta wydziału zabójstw Waldemara Szerszenia poznajemy na miejscy makabrycznej zbrodni w centrum Katowic. Ofiarą jest śmieciowy baron Schmidt zamordowany w mieszkaniu należącym do znanego seksuologa w zabytkowej kamienicy. Profiler ma przygotować ekspertyzę mającą ułatwić schwytanie mordercy. Początkowe oględziny miejsca zbrodni wskazują na motyw rabunkowy, kolejne poszlaki i przesłuchania kierują tok rozumowania śledczych na biznesowe tory. Okazuje się, że piękna kamienica kryje w sobie jeszcze jedną, pozornie rozwiązaną, tajemnicę zbrodni sprzed 17 lat. Czy to przypadek, że w tym samym miejscu straciło życie dwóch ludzi? Czy obie zbrodnie jakoś się ze sobą wiążą?
Autorka mistrzowsko prowadzi nas przez gmatwaninę wątków i pojawiających kolejnych świadków. Wydaje nam się, że już rozwiązanie sprawy zaczyna wyłaniać się z mgły, że zabójcy są tuż za rogiem, że kolejna odpowiedź da nam rozwiązanie zagadki. Tymczasem okazuje się, że przesłuchania mnożą wątpliwości, a odkrywane tajemnice jaszcze bardziej gmatwają dochodzenie. Czy naprawdę tylko martwi nie kłamią?
Kryminalna intryga rzucona została na tło społeczno-historyczne Śląska. Szczegóły dotyczące przeszłości tego regionu, sugestywne opisy familoków, trudnego życia ludzi pozbawionych nadziei na lepszą przyszłość niezwykle ubarwiają mroczną treść książki. Ciekawym dodatkiem, którego nie mogło zabraknąć w książce, której akcja toczy się na Śląsku jest gwara. Takie dodatki pojawiające się w książkach powodują, że staje się ona bardziej realistyczna a postaci charakterystyczne i prawdziwe.
W mojej opinii sfera emocjonalna książki jasno pokazuje, że jej autorką jest kobieta. „Tylko martwi nie kłamią" to kryminał, ale jednocześnie książka o emocjach, próbie poradzenia sobie zarówno z przytłaczającą codziennością jak i demonami z przeszłości, a także o zakłamaniu, wstydzie i samotności. Przecież nawet w tłumie ludzi, człowiek może czuć się zupełnie sam. To również książka o miłości w różnych jej aspektach. Możemy trzymać kciuki za iskrzącą relację między Hubertem i Weroniką, która być może ma szansę rozwinąć się w coś więcej, patrzeć na cierpienie matki czy zastanawiać się nad fasadowymi małżeństwami innych bohaterów.
Na jednej z ostatnich stron książki autorka umieściła podziękowania. Przeczytajcie je również. Mnie uświadomiły one jak wiele osób pracowało, żeby powstała dopracowana w każdym calu książka. Interesujący bohaterowie, ciekawa intryga, mroczna przeszłość, kryminalna zagadka, humor, miłość, gwara, trochę historii to wszystko składa się na książkę, która jak pudełeczko klejnotów co chwilę podaruje nam coś niezwykłego.
Z pewnością sięgnę po kolejne książki tej autorki.
Polecam!