Czasami każdy z nas zmęczony i zagoniony zapomina o drobiazgach. Nie wspomnę tu o mężczyznach, którzy zwykle nie pamiętają o datach, urodzinach i rocznicach. Niestety problemy z koncentracją, poczucie zagubienia, zapominanie nie zawsze oznaczają wyłącznie przepracowania.
Ostatnio obejrzałam poruszającą filmową opowieść pt „Motyl Still Alice" reżyserii Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda. Alice Howland (Julianne Moore) jest profesorem na Uniwersytecie Columbia. Szczęśliwa mężatka, matka, kobieta aktywna i zorganizowana wiedzie spokojne, ustabilizowane życie. Wraz z mężem (Alec Baldwin) ma troje dorosłych i dorastających dzieci – Annę (Kate Bosworth), Toma (Hunter Parrish) i najmłodszą – Lydię (Kristen Stewart). Od jakiegoś czasu dostrzega u siebie drobne problemy z pamięcią, pewnego dnia gubi się na terenie uczelnianego kampusu. Zaniepokojona swoim stanem robi konieczne badania i otrzymuje diagnozę zwalającą z nóg: cierpi na rzadką dziedziczną odmianę Alzheimera. Dramat paraliżuje życie rodziny, każde z dzieci Alice jest zagrożone chorobą.
Od tej chwili zmaga się z potworną świadomością własnej postępującej niedoskonałości, tym większą, że do tej pory określały ją intelekt i wiedza. Teraz czuje się, jakby słowa wisiały wokół niej na sznurkach i nie dawały się chwycić. Kobieta przez cały czas zdaje sobie sprawę z pogłębiającej się choroby. Przerażająca musi być również świadomość, że jako matka przekazuje zagrożenie swoim dzieciom. Oczywiste jest to, że nie robi tego świadomie i specjalnie, ale z jej punktu widzenia, to nie ma znaczenia. Krok po kroku gubi swoje życie, traci przeszłość, boi się przyszłość a teraźniejszość jest coraz trudniejsza i dla niej i jej najbliższych.
„Motyl Still Alice" to z jednej strony historia osoby, której choroba każdego dnia, kawałek po kawałku odbiera życie. Z drugiej strony to opowieść o walce o każdy skrawek pamięci, każdą chwilę bycia sobą. Poruszające jest zdanie, które na początku choroby wypowiada bohaterka: „szkoda, że nie mam raka". Choroba nowotworowa jest straszna, walka o życie heroiczna i wyniszczająca, ale budzi współczucie. Dla chorych na raka organizowane są biegi, akcje charytatywne i koncerty. Cywilizacja oswoiła tą straszną chorobę. Alzheimer to wciąż choroba wstydliwa i ukrywana przed światem.
Film jest wstrząsający, temat choroby ujęty został z dużą dozą delikatności i wyczucia a Julianne Moore (nagrodzona Oskarem za tę rolę) w roli Alice – perfekcyjna. Choć parę razy miałam ochotę wyłączyć film, to obejrzałam go do końca i nie żałuję. Polecam!