Postać Wisławy Szymborskiej zna pewnie każdy Polak. Wiemy, że była poetką, eseistką, krytyczką literacką, tłumaczką, felietonistką i laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1996 roku. W 1989 roku założyła Stowarzyszenie Pisarzy Polskich a w 2011 roku została odznaczona Orderem Orła Białego.
Tyle możemy przeczytać z encyklopedii czy notek biograficznych. Od niedawna dzięki niezwykłej książce zawierającej niepublikowane listy Wisławy i mężczyzny jej życia poznajemy ją również z zupełnie innej strony. Była normalną kobietą, kochającą, zalotną, zazdrosną, która przeżyła miłość w dojrzałym wieku. Jej wybrankiem był Kornel Filipowicz powieściopisarz, nowelista, scenarzysta, poeta. Autor 37 książek, znany głównie z krótkich form literackich i zamiłowania do wędkowania.
Choć ich związek nie był typowy, nigdy bowiem nie wzięli ślubu ani nie zamieszkali razem, to ich miłość była głęboka i dojrzała. W chwilach rozłąki pisali do siebie listy równie wyjątkowe, jak łączące ich uczucie. Listy zebrane w książce „Najlepiej w życiu ma Twój kot..." są zabawne, nastrojowe, romantyczne, miłosne. Jak w każdej korespondencji normalnej pary znajdziemy w nich zarówno wyznania miłości i zapewnienia o stałości uczuć, refleksje nad własną twórczością, opowieści o przyjaciołach i rodzinie ale również bardziej przyziemne informacje o życiu codziennym. Wraz z autorami przechodzimy przez poszczególne etapy ich znajomości. Listy ewoluują tak, jak zmieniało się uczucie: od oficjalnych, trochę nieśmiałych, po bardziej czułe i intymne.
Książkę czyta się „jednym tchem". Miałam jednak czasem wrażenie, że czytając subtelne, przesycone uczuciami listy zaglądam nieproszona do intymnego świata zakochanych. Chciałam czytać dalej i jednocześnie czułam dyskomfort odkrywania tajemnic. Nie jestem również pewna, czy ich autorzy chcieliby dzielić się ze światem swoimi tęsknotami, czułościami zapisanymi na kartach korespondencji.
Z listów uśmiechają się do nas przeróżne postaci i te które znamy z literatury jak Tadeusz Różewicz, Julian Przyboś, Artur Sandauer i fikcyjne, wymyślone przez autorów listów. Z tym również jest związana refleksja, która towarzyszyła mi podczas czytania książki. Każda para ma swój własny prywatny szyfr, intymny język, który potrafi w pełni odczytać tylko druga połówka jabłka. Postronnym czytelnikom czasem trudno wyłapać niuanse miłosnej korespondencji, nawet mimo dopisków i tłumaczeń dodanych do listów.
Przeczytajcie tę zwykłą-niezwykłą korespondencję intelektualistów, którzy mogliby uczyć nas sztuki pisania tradycyjnych listów i subtelnego pielęgnowania uczuć. Poznajcie nietuzinkową parę z zupełnie innej strony.
Polecam!