„Czas do szkoły, syneczku, patrz, już ósma godzina!
- Zaraz, zaraz....- I teczkę piąty raz już zapina.
- Siadaj, synku, już obiad: zupa stygnie na stole.
- Zaraz idę.- I idzie, jakby nogi miał w smole (…)”
I.Suchorzewska „Zaraz”
Mam takich kilka „ulubionych” słów i zwrotów, które podnoszą mi ciśnienie tak, że nie musze kawy pić. Myślę, że większość rodziców i opiekunów ma podobne: „zaraz”, „ja tylko…”, „moment”, „momencik”. Do moich faworytów należy „już idę…” ;-) Co to oznacza i jak długo może trwać „już idę”? Dowolną ilość czasu, niestety. W moim domu po trzecim „1.zupa na stole, 2.zupa stygnie, 3.miałaś przyjść” wpadam do pokoju a Moja Córka właśnie się zrywa: „Przecież mówiłam, że już idę, więc idę”. Grrrrrrr Nic na „zaraz” nie pomaga. Cierpliwe czekanie przeciąga się w nieskończoność. Metoda zdartej płyty tylko pogarsza sprawę. Walka z wiatrakami.
Macie aniołki, które przychodzą od razu, kiedy je prosicie, czy też zmagacie się z „już idę”?