My Polacy, choć przykro to przyznać, chyba nie lubimy się nawzajem. Rzadko zdarzają się sytuacje, kiedy Polak cieszy się z sukcesu swojego rodaka. Potrafimy za to z mściwą satysfakcją roztrząsać cudze porażki, A przecież, podobnie jak inne narody i my mamy z kogo być dumni. Politycy, duchowni, naukowcy, sportowcy w każdej dziecinie mamy osiągnięcia i sukcesy. Są również Polacy, których dokonania bardziej znane są poza granicami naszego kraju.
Zupełnie przypadkiem dokonania jednego z nich poznaliśmy podczas podróży przez Austrię. Historia jednego z bardzo malowniczych zamków związana jest z naszym rodakiem.
Zamek Kreuzenstein będący początkowo własnością rodziny Habsburgów położony jest w Dolnej Austrii. Koleje losu nie były dla zamku łaskawe. W jego najgorszym momencie trudno było określić, gdzie w zamku znajdowała się brama, fosa a gdzie wieże. W tym momencie na scenie pojawia się polska rodzina Wilczków a właściwie jeden z jej najbardziej znanych przedstawicieli Johan Nepomuk Graf Wilczek. Szlachecka rodzina Wilczków pochodzi z Dobrej na Śląsku Cieszyńskim. W XVIII wieku wzbogaciła się znacznie dzięki złożom węgla odkrytych na swoich ziemiach i stała się jedną z najbogatszych rodzin w państwie Habsburgów. Graf Wilczek był ówczesnym człowiekiem renesansu. Studiował archeologię, historię sztuki i nauki przyrodnicze. Był głównym sponsorem austro-węgierskiej wyprawy na Biegun Północny, po której został prezydentem Austriackiego Towarzystwa Geograficznego, wspierając budowę polarnych stacji meteorologicznych. Na jego cześć nazwane zostały Ziemia Wilczka oraz Wyspa Wilczka w arktycznym archipelagu Ziemia Franciszka Józefa, a także Przylądek Wilczka, obok którego znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund.
Graf przyczynił się do powstania wiedeńskiej służby ratowniczej przekształconej po latach w Wiedeńskie Pogotowie Ratunkowe. Graf Wilczek był założycielem Wiedeńskiego Towarzystwa Miłośników Sztuki, mecenasem sztuki i miłośnikiem architektury.
W XVIII wieku został właścicielem ruin zamku Kreuzenstein i postanowił przywrócić mu świetność. Jego celem nie było jednak odbudowanie zamku lecz wybudowane nowego będącego połączeniem istniejących średniowiecznych elementów architektonicznych. Pomysł się powiódł i dziś zwiedzamy malowniczą choć oryginalną w kształcie budowlę, w której znaleźć można elementy przeniesione z Wenecji, Niemiec, Austrii czy Czech. W środku podziwiać można muzeum z kolekcją dzieł sztuki zgromadzoną przez Grafa.
Zamek można zwiedzać jedynie w towarzystwie przewodnika. W zależności od ilości zwiedzających wycieczka trwa około 45-60 minut. Można obejrzeć Zbrojownię, Wielką Salę Rycerską, Komnaty Książęce, Kaplicę Zamkową, Salę Myśliwską oraz kuchnię zamkową. Na nas największe wrażenie poza samą bryłą zamku zrobiły trzy pomieszczenia zbrojownia, kuchnia oraz sypialnia.
W zbrojowni znajduje się jedna z największych w Austrii prywatna kolekcja broni ochraniacze dla koni, miecze, halabardy a nawet małe szesnastowieczne armaty. W zachwycającej zamkowej kuchni stoi ogromny 7 metrowy dębowy stół oraz wyposażenie kuchni, której nie powstydziłaby się niejedna gospodyni. Ciekawostką jest gofrownica, oryginalna maszynka do makaronu oraz naczynie na alkohol - beczka bez dna. W sypialni zadziwiło nas krótkie łoże, wyglądające bardziej, jak fotel niż miejsce do spania. Okazało się, że średniowieczna szlachta spała w pozycji półsiedzącej a baldachim służył ochronie przed przyduszeniem przez ogromny gobelin wiszący nad łóżkiem. Obok łoża znajdował się sekretny schowek, w którym chroniono biżuterię oraz „tablica marzeń", na której po przebudzeniu można było zapisać swój sen. Dowiedzieliśmy się również, co w praktyce oznacza powiedzenie „zejść na psy".
Zamek jest planem filmowym wielu produkcji. Kręcono tutaj sceny do filmu „Trzej Muszkieterowie" a także „Season Of The Witch" z Nicolasem Cage'em.
Moje dzieci bardziej niż zwiedzanie zamku zainteresował pokaz tresury i polowań z udziałem sokołów, orłów i sów z ptaszarni znajdującej się w zamku.
Polecam!