Lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca, choć moi bliscy wiedzą, że sama podróż nie należy do moich ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu. Gdyby tak można było, jak za pomocą proszku fiuuuu, w jednej chwili przenieść się w inne miejsce, byłoby mi znacznie łatwiej. Z dziećmi wnętrz staramy się nie oglądać Wyjątek robimy oczywiście dla muzeów zupełnie wyjątkowych i takich, w których eksponatów można dotykać. Nie bardzo mam ochotę biegać za dziećmi i powtarzać nie dotykaj, nie siadaj, nie ruszaj i odpowiadać na zdegustowany wzrok pilnujących pracowników. Jak na razie preferujemy więc zwiedzanie z zewnątrz. W taki kanon świetnie wpisują się muzea na wolnym powietrzu, pokazy, parki, ogrody i skanseny. Te ostatnie ja osobiście lubię najbardziej. Niestety nie mam rodziny na wsi, dzięki której moje dzieci mogły by dowiedzieć się, że mleko, masło czy śmietana nie rosną w hipermarketach, krowa nie jest fioletowa a kurczak to nie Angry Birds. Staramy się więc pokazywać im jak żyli, gdzie mieszkali i jak pracowali ludzie jeszcze pięćdziesiąt czy sto lat temu. Najbardziej lubi,ę kiedy towarzyszy nam mój tata, który wie do czego służyły poszczególne eksponaty i ciekawie opowiada o nich dzieciom.
Niedawno okazało się, że nie trzeba jechać bardzo daleko od Warszawy, żeby znaleźć się w XIX-wiecznej wsi. Najbliższy znany nam Skansen Kultury Ludowej i Ziemiańskiej znajduje się we wsi Kuligów nad rzeką Bug. Twórcą i właścicielem działającego od 2000 r., obiektu jest amator etnografii pan Wojciech Urbanowski.
Nieprzerwanie od roku powstania w Skansenie pojawiają się nowe elementy. Dziś można tu zobaczyć kuźnię, wiejską chatę, spichlerz, stodołę, oborę, dworek drobnoszlachecki oraz wozownię. Właściciel mówi, że głównym założeniem skansenu jest pokazanie zagrody szlacheckiej, oraz zapoznania się z tamtejszymi zawodami. Perełkami w ekspozycji Skansenu są pojazdy konne oraz miejsca i zawody z nimi związane: powroźnika, kołodzieja, kowala, rymarza. Odtworzono także warsztat rymarski, stolarski, gręplarnię i magiel.
Skansen w Kuligowie to miejsce niezwykle malownicze. Sprawia wrażenie nieuporządkowanego, na granicy zaniedbania a jednocześnie ma się wrażenie, że wszystko ma tu swoje miejsce. Zagrody mają płotki z patyków, na sztachetach wiszą naczynia, do chaty przytula się wierzba a w dziupli przycupnął mały świątek. Budynki okraszone są rzeźbami pana Marka Gołaszewskiego. Mnie urzekły dwie metalowe kozy stojące w trawie na polanie. Są wykonane z wyczuciem i tak proporcjonalne, że prawie słychać jak meczą.
Dla zmęczonych zwiedzaniem młodych ludzi na terenie skansenu jest mały plac zabaw oraz zadaszona karczma z ławami, w których można urządzić piknik.
W Skansenie ciągle coś się dzieje. Poza zwykłymi turystami oraz wycieczkami szkolnymi można tu spotkać artystów, kucharzy, filmowców. Organizowane są liczne imprezy: plenery malarskie, imprezy kulinarne, koncerty, warsztaty rękodzielnicze.
Przedmioty znajdujące się w muzeum były użyte w filmach takich jak „Zemsta" Andrzeja Wajdy, czy „Jasminum" Jana Jakuba Kolskiego. W czerwcu Skansen zmienił się w plan filmowy Tomasza Bagińskiego, który w ramach projektu „Legendy Polskie" wykorzystywał wnętrza Skansenu do tworzenia nowego filmu pt. "Baba Jaga".
Jeśli więc zdecydujecie się odwiedzić tą malowniczą prowincję sprawdźcie, czy w związku z planowanymi imprezami podwoje tego niewielkiego muzeum nie są zamknięte zwiedzających.
Polecam!